Wiedza i radość

Czy to, że dziecko musi czegoś się nauczyć, musi psuć dobrą atmosferę i harmonię w domu? Awanturom o naukę zdecydowanie mówimy nie!

Nasze motto i misja:

Pomagamy dzieciom i ich rodzicom w budowaniu wspaniałych relacji między nimi - eliminując uciążliwą walkę o odrabianie zadań i naukę. Dajemy jednocześnie gotową metodę na mimowolne przyswajanie treści obowiązujących w nauczaniu początkowym.
Media o nas
O firmie

Jesteśmy zespołem ludzi, opracowujących nowe sposoby na łatwe i mimowolne przyswajanie wiedzy przez dzieci. Chcemy im pomóc, nie proponując kolejnego kursu lub dłuższego siedzenia przy biurku. Dajemy dzieciom radość z naturalnej i potrzebnej im w rozwoju zabawy, a trening związany z zapamiętywaniem przesuwamy w sferę mimowolnego przyswajania usłyszanych treści (nagrań audio np. tabliczki mnożenia, alfabetu, odmian przez przypadki) lub widzianych obrazów (wyrazów z trudnościami ortograficznymi). dobrestopnie.pl jest wydawcą pomocy dydaktycznych oraz książek dla dzieci.

A teraz zapoznajcie się z tym, co mówią o naszej unikalnej metodzie rodzice, dzieci, psycholog

Rodzice o metodzie
Rodzice o metodzie
Psycholog
Irena Niemczykowska:
- Mimo niekonwencjonalnej metody zestaw skutecznie pomaga opanować dziecku trudne zagadnienia.
Jeśli chcesz przeczytać wywiad z psycholog Ireną Niemczykowską, o niechęci dzieci do nauki i sposobach zapobiegania napięciom w rodzinie, kliknij poniższy link.

Treść wywiadu

Wywiad ukazał się w tygodniku Nowiny Gliwickie 27 sierpnia 2008 r.
Mama Zuzi:

- Puszczałam córce płytę z tabliczką mnożenia, gdy leżała chora w łóżku. Ona w tym czasie bawiła się lalkami i trochę marudziła, jak to chore dziecko. Po kilkakrotnym przesłuchaniu, powiedziała, żeby wyłączyć płytę, „bo już nie może jej słuchać". Kilka dni później była klasówka z dodawania i mnożenia. Trochę się niepokoiłam, bo chociaż Zuzia nieźle sobie radzi z matematyką i dobrze idzie jej dodawanie i odejmowanie, z tabliczką mnożenia jest trochę gorzej. Oczywiście ćwiczyłam z nią, ale czasem miałam wrażenie, że wpisuje wynik na chybił - trafił. Następnego dnia okazało się, że Zuzia dostała 4 z dodawania i 5 z mnożenia. Byłam zachwycona, ale i zaskoczona. Dlatego od razu zapytałam jak to się stało. Córka najpierw zrobiła taką śmieszną zawstydzoną minkę, a potem powiedziała: „wiesz, muszę ci się przyznać... ja wszystko wiedziałam z tej płyty".


Mama Mateusza:

- Mateusz lubi szkołę i lubi się uczyć, ale ma ogromne kłopoty z ortografią. Zaczęło się od tego, że dostał 1 z dyktanda i doszedł do wniosku, że nie zna ortografii, a nawet, że nie potrafi jej się nauczyć. Najgorsze było to, że - jak to się potocznie mówi - on „sobie odpuścił". Nie chciał w ogóle pisać dyktand ani uczyć się reguł poprawnego pisania. Ja nie chciałam naciskać, bo bałam się  zmusić go do nauki, co na zawsze go zniechęci. Oceny z dyktand były więc marne, najwyższa - 3. Nawet ja sama zaczęłam już przechodzić nad tą sytuacją do porządku dziennego i tłumaczyłam sobie, że przecież nie każdy musi pisać bezbłędnie, a ludzie wykształceni też robią błędy ortograficzne. Tak było, aż do dnia, kiedy Mateusz dostał od babci zestaw do nauki ortografii z Nauki mimo woli ®. Początkowo był naburmuszony - pewnie odebrał ten gest jako wytykanie złych ocen, ale mimo wszystko puścił płytę. Potem nakryłam go jak przegląda karty z wyrazami z trudnościami ortograficznymi. Po tygodniu przyszedł do mnie i poprosił, żebym zrobiła z nim nowe karty - z wyrazami niewymiennymi, z „rz" i „ó". Graliśmy też razem w grę ortograficzną. Oceny zaczęły się poprawiać. Nie był to nagły sukces, ale stopniowa poprawa. A Mateusz zachęcony tymi wynikami dalej się uczy, a właściwie bawi się, bo kiedy słucha płyt, pozwalam mu przeglądać te jego naklejki z piłkarzami.


Tata Wiktorii:

- To zawsze ja odrabiam z córką zadania domowe, bo żona popołudniami pracuje. Ale ja nie mam podejścia do dzieci, ani cierpliwości. Zresztą ze mną nikt się nie uczył, sam musiałem odrabiać lekcje. I myślałem, że tak samo będzie z moją córką. Ale jej cały czas trzeba było przypominać o zadaniach domowych i nauce, bo jej w głowie była tylko zabawa. Znajoma, która ma podobny problem, poleciła mi Naukę mimo woli ®. Szczerze mówiąc nie wierzyłem, że to coś pomoże, ale musiałem chociaż przesłuchać płytę, żeby umieć jej cokolwiek na ten temat powiedzieć, gdy będę oddawał zestaw. I wtedy stało się coś naprawdę miłego. Wiktoria słuchała płyty, graliśmy razem w gry, szczególnie podobała jej się gra „przez cały rok". Wiktoria nie traktowała tego jako nauki - dla niej to był po prostu przyjemnie spędzony czas z tatą, który się nie denerwuje i nie narzeka. I wcale nie to jest najważniejsze, że Wiktoria lepiej sobie radzi w szkole, tylko to, że ja w końcu zrozumiałem, że sposób w jaki pracuję z moim dzieckiem ma wielki wpływ na atmosferę w domu, nasze samopoczucie i, w końcu, oceny Wiktorii.



Dzieci o metodzie
Dzieci o metodzie
Każde dziecko jest mądre i może odnieść sukces, jeśli tylko dostanie na to szansę
Zuzia (8 lat):

- Wcale nie chciałam słuchać tej płyty, bo mnożenie jest nudne! Ale mama mi ją włączyła i na początku trochę słuchałam, ale potem zaczęłam się bawić lalkami we wróżki, które nazywają się Janka i Nocka. Ta płyta cały czas była puszczona, a ja się bawiłam. A potem była klasówka i ja po prostu wszystko wiedziałam. A wcześniej nie umiałam całej tabliczki mnożenia. I pomyślałam, że nauczyłam się z tej płyty, tak jakby samo weszło mi do głowy, bo przecież wcale się nie uczyłam. I z tej klasówki dostałam 5!


Mateusz (9 lat):

- Ja w ogóle nie umiałem dobrze pisać, bo ortografia jest bardzo trudna i nie mogłem jej się nauczyć. Babcia kupiła mi taki zestaw do ortografii Nauka mimo woli ®. I chciałem zobaczyć co to jest, no i żeby nie było jej przykro. Najpierw puściłem płytę i okazało się, że jest całkiem fajna i śmieszna, wcale nie taka „do nauki”. A potem zacząłem grać w gry ortograficzne i wtedy mi się spodobało. A jak dostałem pierwszą czwórkę z dyktanda to już wcale nie boję się sprawdzianów z ortografii.


Wiktoria (7 lat):

- Bardzo lubię grać w różne gry. Najbardziej lubię grać z tatą, ale z koleżankami też. Kiedyś tata puścił mi taką płytę z przyrody i teraz znam różne zwierzęta np. nietoperze, które są ssakami. Nawet wiem, że struś biega 50 km/h, czyli tyle ile tata jeździ autem po mieście, bo mam taką naklejkę, którą nakleiłam na szybę. A słuchanie tej płyty to jest taka nauka przez przypadek, to znaczy, że wcale nie musisz się starać, żeby się nauczyć. Bardzo lubię uczyć się tak przez przypadek. I tata powiedział, że kupi mi jeszcze inne płyty, a wtedy to już będę prawie wszystko wiedziała.

Nauczyciele i metodycy


Opinie metodyków i nauczycieli znajdziecie Państwo na podstronie o warsztatach. Kto ma ochotę poczytać, prosimy klinkąć tutaj